Teraz na antenie

undefined - undefined

Następnie

undefined - undefined

Sibelius - Leif Ove Andsnes

Sibeliusa nie kojarzymy z muzyką fortepianową – i chciałoby się powiedzieć: słusznie. A jednak nie całkiem, co pokazał na swej płycie Leif Ove Andsnes.

Sibelius Andsnes okładka CD Foto: SONY Music

Norweski pianista niebawem (18 maja) wystąpi na Festiwalu Katowice Kultura Natura, gdzie jako mistrz-rezydent grać będzie m.in. właśnie utwory Sibeliusa – warto im się więc przyjrzeć zawczasu. A jest czemu, choć ta poboczna dla kompozytora twórczość nie trzyma równego, wysokiego poziomu. Dominują drobiazgi, charakterystyczne portreciki postaci lub natury, choć może szczególną uwagę przykuwa utwór o czysto muzycznym tytule Rondino – niemal drapieżne, śmiałe w harmoniach i ostrym rysunku melodycznym. Sibelius melodykiem był wielkim, choć nieoczywistym, ale swój talent potrafił przenieść i do fortepianowej miniatury. Świetna jest melodia skocznego Pastuszka (Der Hirt) – gdyż nie tylko wesoła i pełna wdzięku, ale i zaskakująco zawieszana w zadumie na nagłych pauzach. Wciąga narracja krótkiego Impromptu, nr 5 z op. 97 – prostego, ale nawarstwiającego się niczym miniaturowa ballada. Niemal wieje grozą z pierwszego numeru intymnego cyklu Kylikki, szczególnym odkryciem może być jednak Świerk (Granen) z serii portretów drzew – mogący z powodzeniem wyprzeć z estrad powtarzane w kółko, zdecydowanie uboższe w inwencji najpopularniejsze z Preludiów Rachmaninowa. Gdybyśmy tylko chętniej kojarzyli Sibeliusa z fortepianem... Może więc – warto?

Jakub Puchalski