Teraz na antenie

undefined - undefined

Następnie

undefined - undefined

Robert Maciejowski górą

Każda edycja Ogólnopolskiego Konkursu Pianistycznego organizowanego przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina jest świetną okazją do rzetelnej weryfikacji aktualnej kondycji młodych polskich pianistów. Tegoroczna formuła stanowi przy tym duże ułatwienie dla muzyków chcących ograć Chopinowski program przed październikowym turniejem.

OKP, 2020 Foto: NIFC

Po zapoznaniu się z listą uczestników pierwszego etapu spodziewałem się kilku produkcji na bardzo wysokim poziomie. Nie przypuszczałem jednak, że jeden z nich wzbudzi u mnie tak dużą euforię. Gdyby to ode mnie zależało, pierwsza nagroda z miejsca zostałaby przyznana Robertowi Maciejowskiemu, który zostawił daleko w tyle pozostałych pianistów. Już po pierwszych taktach otwierającego recital artysty Nokturnu f-moll op. 55 nr 1 dotarło do mnie, że mam do czynienia z muzykiem o wyjątkowej wyobraźni. Maciejowski dysponuje dość oryginalnym wachlarzem pianistycznych środków wyrazu, i co najważniejsze, nie boi się oferować słuchaczom skrajnie subiektywnych propozycji. Wspomniany wyżej Nokturn zaintrygował mnie przede wszystkim dość wąskim ambitusem dynamicznym. W odróżnieniu od tzw. kanonicznych wykonań, artysta nie wprowadzał przesadnych kontrastów między głównym tematem a burzliwą częścią środkową, przez co jego gra nabrała introwertycznych rysów. W drugim z Nokturnów op. 55 Maciejowski zaskoczył  nie tak znowu oczywistą dla młodych muzyków  umiejętnością świadomego budowania narracji opartej o polifoniczne słyszenie. Mimo sporych czysto warsztatowych kompetencji pianista nigdy nie epatował wirtuozerią. Z kolei w etiudach, zamiast niepotrzebnych fajerwerków, mogliśmy usłyszeć wiele ukrytych harmonicznych zależności podpartych fenomenalną kontrolą nad agogiką i operowaniem tempo rubato. Okazało się ponadto, że młody muzyk celująco zdał jeden z najtrudniejszych chopinowskich egzaminów. Tak wielu, nawet tych wysoko ocenianych chopinistów nie potrafi znaleźć właściwego klucza do odczytania Ballady f-moll op. 52, a Maciejowski uczynił to z niemal dziecinną łatwością. Już teraz zastanawiam się, czym artysta zaskoczy mnie grając Sonatę b-moll i mazurki w II etapie.

Innym, bardzo wysoko ocenianym przez publiczność kandydatem, jest dość dobrze znany polskim melomanom Piotr Alexewicz. Z tym muzykiem od kilku lat łączy mnie serdeczna przyjaźń. W związku z tym, chcąc zachować dziennikarski obiektywizm nie odniosę się do jego konkursowych produkcji.

Spore nadzieje wiązałem z recitalem Adama Kałduńskiego, pianisty, który zaimponował mi na ubiegłorocznym Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach Zdroju. Występ niestety częściowo mnie rozczarował. Odniosłem wrażenie, że niektórych utworów Kałduński nauczył się wyłącznie w celach konkursowych. Choć nadal zachwycał typowym dla siebie pastelowym dźwiękiem, w całości produkcji brakowało mi artystycznego blasku, jaki zapamiętałem z Dusznik.

Bardzo korzystnie wypadł występ laureatki Ogólnopolskiego Konkursu NIFC 2018 Joanny Goranko. Artystka, mimo młodego wieku, ma bardzo dobrze ustawiony aparat gry, dysponuje przy tym nośnym, śpiewnym dźwiękiem. Szkoda tylko, że chcąc sprostać oczekiwaniom jurorów i być może swoich pedagogów, Goranko większość programu zaprezentowała w niezwykle zachowawczy sposób. Tę pianistkę stać na zdecydowanie więcej, co udowodniła wykonując z dużym rozmachem Scherzo b-moll op. 31.

Sporo technicznych fajerwerków zaoferował nam student Pawła Zawadzkiego Tomasz Marut. Jest to typ muzyka wirtuoza, z łatwością pokonującego wszelkie warsztatowe zawiłości. Niestety, w kilku przypadkach (fragmenty Etiud op. 10 nr 1 i nr 2) wspomniana łatwość okazała się dla niego zgubna. Mimo kolosalnych technicznych możliwości artysta nad wyraz często nie dogrywał dźwięków i gubił pojedyncze nuty. Poza tym jego występ odebrałem bardzo pozytywnie, a pastelowa, kontemplacyjna interpretacja Etiudy op. 10 nr 6 w kontekście tej wirtuozowskiej eksplozji była sporym zaskoczeniem.

W I etapie edycji OKP 2020 mogliśmy usłyszeć dobrze znanych z Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego (edycja 2015) pianistów: Piotra Pawlaka i Zuzannę Pietrzak. O ile występ pierwszego artysty w pewnym stopniu mnie rozczarował (po pięciu latach liczyłem na większy muzyczny progres) występ Zuzanny Pietrzak każe mi uznać ją za jedną z najlepiej rokujących na przyszłość polskich pianistek. Konkurs już w I etapie przyniósł nam także trzy poważne rozczarowania, o których nie wspominałbym, gdyby nie fakt obecności tych artystów w II etapie.

Grę Adama Goździewskiego już w 2015 r. odbierałem jako kuriozalną i skrajnie nieprzemyślaną. Artysta, mimo niezłego aparatu gry nie potrafi panować nad pulsem, akcentacją i techniką. Co z tego, że sam w sobie warsztat Goździewskiego jest dobry, skoro pianista nie umie z niego korzystać? 60-minutowego występu artysty w II etapie już się boję. Żeby ten pianista muzycznie „wyszedł na ludzi”, przydałaby mu się merytoryczna, konstruktywna krytyka, a nie oferowanie możliwości grania w II etapie Konkursu.

Drugim sporym rozczarowaniem okazał się recital Mateusza Krzyżowskiego, triumfatora Ogólnopolskiego Konkursu (NIFC 2018). Artysta większość utworów grał zbyt agresywnie i topornie. Osobiście odebrałem to jako skazaną na klęskę walkę z Chopinowską materią, czego najlepszym przykładem było dość forsowne wykonanie Ballady g-moll op. 23.

Viet Trung Nguyen początkowo jawił się jako muzyk poukładany i subtelny. Niestety, pozytywne wrażenie jakie pozostawił po wykonaniu Nokturnu op. 48 nr 1 szybko przerodziło się u mnie w irytację. Nguyen, idąc śladami Adama Goździewskiego, z niezrozumiałych względów nagle się zdezintegrował i mimo z pozoru świetnej techniki jego produkcję cechował muzyczny chaos i brak kontroli nad pianistycznym warsztatem.

W konkursowym półfinale zabrakło mi jedynie Jana Wachowskiego. Muzyka, który choć jeszcze nie dopracował wszystkich swoich propozycji, wyróżnił się dużą brzmieniową i agogiczną wyobraźnią.


Dariusz Marciniszyn