Teraz na antenie

undefined - undefined

Następnie

undefined - undefined

Tym razem wstrzemięźliwie

1 lutego 1841 r. w „Neue Zeitschrift für Musik” Robert Schumann zrecenzował Sonatę b-moll op. 35 Chopina, nie szczędząc jej krytyki: „Tak zaczyna tylko Chopin, i tak kończy tylko on: dysonans goni dysonans wśród dysonansów. […] Chopinowski sposób zapisu akordów, często samowolny i nieuporządkowany. […] Marcia funèbre, miejscami wręcz odpychający. […] Finale bliższe jest szyderstwu niż jakiejkolwiek muzyce”. Równocześnie w dziele tym Schumann odnajduje wiele uroku. Według niego pierwsza część utworu „przynosi piękną pieśń”, w której kompozytor „jak gdyby skłaniał się chwilami [...] ku Italii”, druga jest „śmiałą, pomysłową, fantazyjną”, a „Trio delikatne, rozmarzone, całkiem chopinowskie”. Recenzent, będący wybitnym kompozytorem, porusza też sprawę tonacji: „[...] na początek pięć bemoli czyli b-moll – tonacja, która z pewnością nie cieszy się popularnością”. Według Schumanna, Chopin unikając enharmonii, często gmatwa sprawę tonacji „dając takty z dziesięcioma i więcej krzyżykami, [...] zrażając do siebie dużą część publiczności”. (md)